Zostałem wykuty. Od
dziecka wbijano we mnie te słowa. Każda moja słabość,
zachcianka, choćby iskierka buntu została znaleziona i unicestwiona
młotem dyscypliny. Nadawano mi kształt z precyzją mechanizmu, nie
pozwalając na żadne skazy. Hartowano mnie. Nie zliczę ile razy
grałem w kości ze śmiercią. Nie pozwolono mi przegrać. Mój
szlif jest idealny. Zaczęto go bezlitosną osełką morderczych
walk, skończono delikatnym kwiatem gry miłosnej.
Niewielu
rzeczy się już boję. Przepchnięto mnie poza ograniczenia moich
zahamowań i instynktów. Ból już nie jest problemem. To przecież
tylko kolejny próg. Nie pozwolono mi jednak na arogancję. Tak
często zestawiano dumę z hańbą, aż zlały się dla mnie w jedno
obojętne uczucie. Tak jak miłość i nienawiść, radość i
smutek, złość i spokój. Została tylko apatia. Nie wiem, skąd
biorę siłę, by żyć. Chyba z przyzwyczajenia.
Nie
mam innych bogów nad moimi Kowalami. Ich nauki zostały wyryte w
moim umyśle ognistymi literami.
A
teraz stoję przed tobą, Matko. Jesteś moim ostatnim testem.
Sprawdzianem jakości broni.
Zdajesz
sobie z tego sprawę. Musiałaś słyszeć o matkach innych mi
podobnych. Teraz wiesz, że to prawda. Widzę twój strach.
-
Synu... - szepczesz. To jedno słowo odbija się echem w moim umyśle.
Odzywa się w jakiś wspomnieniach, których nie powinienem móc
pamiętać. Zbyt dobrze mnie wykuto. Ale jednak budzi się we mnie
jakieś uczucie. Nie rozumiem go. Zbyt dużo czasu upłynęło od
kiedy ostatni raz coś czułem. Jednak nie mogę tego zignorować.
-
Co ja najlepszego zrobiłam?
Zakochałaś się w idei. Twój syn
– dzielny patriota, obrońca ojczyzny. Bohater narodowy. Twoja
radość i duma. Krew z twojej krwi.
Patrzę
ci w oczy. Słowo „synu” wciąż dźwięczy mi w uszach. Coś
kiełkuje na dnie mojego umysłu. Chciałaś dobrze.
Rozkładasz
ręce.
-
Zrób to – mówisz.
Wiesz
dobrze – wybór jest prosty. Twoje życie lub moje. Unoszę ramię.
Ze zdumieniem zauważam, że zadrżało. Twoje przerażenie staje się
nagle bardzo widoczne.
-
Nie!
Jestem bronią. Zabijam.
~~
Ararara. Zaczęłam z grubej rury. Pisuję też lżejsze rzeczy, zapewniam. Ale to było opowiadanie, które zainspirowało mnie, żeby założyć tego bloga.
Anyway, co myślicie? Jakieś interpretacje, krytyka? Kogo według was zabił?